Kulinaria czy motoryzacja? Odwiedź Toruń bez wątpliwości!
– Jestem z miasta. To widać. Jestem z miasta. To słychać. Jestem z miasta – to widać słychać i czuć – śpiewa Kuba Sienkiewicz. Wybierając się do Torunia, to miasto można nie tylko zobaczyć, usłyszeć, ale i poczuć. Wszystkimi zmysłami. Ale warto sobie sprecyzować cele i priorytety.
Boże, do czego to doszło? Przygotowanie, planowanie, organizowanie zwyczajnego wypadu do Torunia, Legnicy czy Inowrocławia może zająć więcej czasu niż sam pobyt. I nie ma się co dziwić, skoro wertowanie list i rankingów różnych atrakcji Torunia przygotowanych przez Wszędobylskich, Banit, Julianów, Polek po Godzinach i przed zajmuje tyle, co podróż z Warszawy do Torunia.
I co proponują? Jakieś szwendanie się po kościołach, gmachach, muzeach, kapliczkach, parkach i innym nudnym tałatajstwie. „Toruń to nie tylko piernik”. „Toruń to nie tylko gotyk”. Toruń to, Toruń tamto, a może idź się walić, co?
Nie piernicz tylko jedź!
Po pierwsze primo ultimo nie ma szans, żeby zobaczyć te wszystkie przybytki, zabytki, a raczej ubytki. Po drugie primo ultimo większość tych „atrakcji” to instytucje publiczne, czyli nudy na pudy oraz flaki z olejem. A po trzecie – primo ultimo – nikt nie otwiera tych drzwi. – A dlaczego? – Bo tam jest zamknięty Rambo. No to, panienki jazda kupować ciuszki. A tygrysy zasuwają do tego, co lubią najbardziej. CZY TO JASNE?!
Muzeum Piernika czy praktyka?
Chrystusie! Ty widzisz i nie grzmisz? Muzeum to powinno być ostatnie miejsce, do którego warto wstąpić w Toruniu. Pierniczą trzy po trzy. „Żywe Muzeum Piernika to muzeum narracyjne, w którym każdy odwiedzający bierze udział w interaktywnym pokazie”. W czym bierze udział? W pokazie? Ślinka cieknie, a oni ględzą o zaprzestanej popierniczonej historii. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Nudziarskim muzeom mówimy kategoryczne nie!
Jako, że następnym punktem jest jazda na torze wyścigowym, trzeba nabrać sił. A Toruń piernikami stoi! Iga Sarzyńska ”Wzrusza Toruń”, sklep firmowy Kopernik SA, Manufaktura czy Fabryka Lenkiewicza to są obowiązkowe przystanki. I wszyscy wpierniczają aż się uszy trzęsą? Kapewu?
Toruńska MotoArena czy Tor Toruń na Łukasiewicza?
Mało czasu, kruca bomba, mało czasu. I niech nikt nie waży się wspominać o Koperniku! Lepiej go jeść i smakować. Trudny wybór – przejażdżka na torze wyścigowym czy oglądanie żużlowców. W tym pierwszym przypadku Tor Toruń, czyli oficjalnie Motopark Toruń umożliwia jazdę na torze wyścigowym motoryzacyjnymi cackami takimi jak Ariel Atom, Aston Martin DB9, Ferrari F430, Lamborghini Gallardo czy Porsche 911 Carrera. Jazdy są organizowane w weekend i trzeba wcześniej znać termin. Ale to przecież nie problem. Tym bardziej, że żużlowcy również swoje mecze rozgrywają w tym czasie.
Ostatecznie – optymalnym wyborem jest zaliczenie i przejażdżki na torze wyścigowym, i obejrzenie żużlowców. Ach, ten zapach palonej gumy i pryskających odłamków żużlu! Nie ma nic piękniejszego, no, może prócz zapachu prochu o poranku. Ostra, szybka jazda jest idealna dla mężczyzny. Tym bardziej, że jeśli jest się kochającą żoną, można taką sprezentować. Sytuacja win-win. Bo najpierw on jeździ na torze wyścigowym, a potem ona też jeździ. Wprawdzie nie na torze wyścigowym, ale te wszystkie kalorie z tych wszystkich zjedzonych pierników trzeba jakoś spalić, nie?